Winobranie to jedno z moich ulubionych doświadczeń. Kiedyś swoje roczne plany ustawiałam „pod Woodstock” a teraz robię wszystko, żeby na okres zbiorów pojawić się we Francji. Dlaczego tak to lubię? Przede wszystkim dlatego, że miałam ogromne szczęście trafiając do tego miejsca, do którego trafiłam. Miejsca pełnego wspaniałych osób, ze świetnym szefem, który mimo majątku trzymał się z nami na równi. Ale zbiory nie zawsze takie są. Nie każdy ma takie warunki, jakie miałam tam ja. Czułam stres jadąc na zbiory jabłek do innego miejsca. A co jeśli ludzie będą mniej fajni? Jeśli szef będzie zadufany w sobie? Co jeśli nie będzie smacznego wyżywienia i ogromnej kuchni, gdzie będziemy mogli się spotykać. Powiem Wam tak – jabłka były zupełnie inne. Pracowaliśmy w minusowych temperaturach i w takich nocowaliśmy. Nie było wyżywienia, toalety były okropnie brudne, szef miał nas gdzieś, plecy bolały bardziej, ale pomimo to ciężko było mi stamtąd wyjeżdżać. Niezależnie od tego jak cięzka jest praca – zbiory zbliżają i są pięknym wspomnieniem na lata, nawet w „spartańskich” warunkach. (to za duże słowo)
CO TO WŁAŚCIWIE JEST?
Najważniejszy etap produkcji wina. Następuje w momencie osiągnięcia przez winogrona odpowiedniej dojrzałości związanej między innymi z zawartością cukrów. To też bardzo długa tradycja i wielkie wydarzenie dla wszystkich mieszkańców. Jeśli ktoś miał styczność, to można to porównać do końca żniw w Polsce. Na koniec zbiorów organizowana jest głośna impreza POLE.
CZYM WINOBRANIE JEST DLA MNIE?
Dla mnie to przede wszystkim ludzie, chyba najlepsi jakich spotkałam w życiu. Tam poznaje się prawdziwych przyjaciół – wszyscy ciężko pracujemy, ale też bawimy sie niezależnie od tego jakie życie prowadzimy na co dzień. A na zbiory przyjeżdżają nie tylko „sezonowcy”, ale też osoby, które mają tzw. „normalną” pracę. Traktują to jako urlop. I nie ma się co dziwić. Na winobraniu przy jednym stole siadają biedni z bogatymi, młodzi ze starszymi a między nami wędrują kosze z bagietkami i musztarda. No i oczywiście wino, ktore powstało dzięki pracy naszych poprzedników. Jest w tym coś magicznego.
A do tego te (nie)zapomniane imprezy do rana! Ciężkie poranki i długie godziny pełne tańca. Nauka żonglerki, gra w bule (pytonga), joga, gimnastyka i durne wybryki. Tam każdy odnajduje w sobie na nowo dziecko. Wszyscy jesteśmy brudni, wymęczeni, bez makijażu i nikt się tym nie przejmuje i nikt nie ocenia. Dla mnie to wciąż ulubiona praca na świecie!
JAK SZUKAĆ PRACY?
- POLE-EMPLOI.FR – francuska strona z ogłoszeniami o pracę. Wpiszcie w wyszukiwarkę VENDANGE (winobranie). Najczęściej trzeba wysłać maila, albo zadzwonić do pracodawcy.
- GRUPA WSPARCIA STRATEGII WIN – Grupa na Facebooku. Tam pojawiają się oferty pracy, ale mi osobiście nie udało się tam nic znaleźć. Ale warto sprawdzać, bo na bieżąco pojawiają się info o tym, gdzie zaczęły się zbiory.
- NA ŻYWIOŁ – czyli jechać, pytać, załatwiać. Tak robi wiele osób. Gdy znacie regiony, w których akurat trwają zbiory, to wystarczy tam pojechać i popytać lokalnych. W małych wioskach prawdopodobnie będą wiedzieć kto akurat potrzebuje pracowników. Ja miałam często tak, że spacerując po wioskach zatrzymywały się obok mnie auta i pytano mnie, czy szukam pracy.
Ale to też nie jest takie proste. Nawet jeśli ma się załatwioną wcześniej pracę, to pracodawca nie potrafi ściśle ustalić daty rozpoczęcia zbiorów. Wszystko zależy od zebrania ekipy, pogody. W trakcie deszczu raczej się nie zbiera (zależy od winiarni) bo winogrona nasiąkają wodą i wino będzie gorszej jakości. A każdy chce zrobić zbiory za jednym zamachem, a nie z kilkoma dniami przerwy w trakcie. Dlatego trzeba być elastycznym i cierpliwym. Mi kiedyś zbiory przesunięto o tydzień jak już dojechałam do Francji, a na jabłkach mieliśmy… 4 dni przerwy przez ulewy.
KIEDY?
Sezon trwa od lipca/sierpnia do końca września. Wszystko zależy do pogody w danym roku. To bardzo ruchome daty.
Poza tym nie ma co liczyć na to, ze w jednej winnicy przepracujemy dwa miesiące. Zazwyczaj zbiory w jednym miejscu kończą się po tygodniu, w porywach do trzech. Ja NIGDY nie pracowałam dłużej w jednej winnicy niż przez 2 tygodnie.
Ale też pracodawcy raczej wolą mieć osobę na całe zbiory, a nie tylko na tydzień z trzech tygodni zbiorów. Pewnie można się dogadać, ale na pewno jest trudniej, gdy ma się ograniczony czas.
KIM CHCESZ ZOSTAĆ?
Na winobraniu wyróżnia sie dwa „zawody”.
- KUPER – czyli ten kto ścina winogrona. Tak pracuję ja. Sekatorem obcinam gałązki winogron, pakuję do wiadra, a gdy wiadro jest pełne wołam PORTERA. Zaletą jest na pewno fakt, że mozna zmieniać pozycję, pracować nawet na siedząco albo leżąco. Nie trzeba być super silnym. Wadą jest ranienie sobie palców sekatorem i wiecznie brudne dłonie, przez co ciężko nawet się podrapać po nosie, bo sok się klei.
- PORTER – czyli ten który nosi skrzynki pełne winogron. Zbiera to co mają w wiadrach Kuperzy. Nosi zazwyczaj 2-3 skrzynie na plecach i jedną w rękach przed sobą. Do tego trzeba już niezłej krzepy, zwłaszcza gdy pola są na wzniesieniach. Zaletą na pewno jest to, że są w wyprostowanej pozycji, mają więcej „przerw”, są w ruchu. Mają też wolne i czyste dłonie, wiec to oni zazwyczaj są DJ’ami na polu. Ale sok spływa im po plecach i noszą nawet kilkadziesiąt kilogramów przez cały dzień!
ZAROBKI
Oczywiście najniższa krajowa. W 2019 roku to było 10,03 euro brutto.
Przy +35 h w tygodniu stawka do każdej godziny była o 25 %
Przy +42h w tygodniu o 50%, dlatego jak widzicie te nadgodziny są siebie warte.
Z mojej ostatniej umowy miałam 57,5 godziny liczone razy 10,03 i tylko 4,5 jako 12,5, bo przez pogodę zbiory rozciągnęły się w czasie. Zarobek z 9 dni wyniósł ponad 600 euro na czysto.
W 2018 stawka była niższa, ale wypracowałam znacznie więcej nadgodzin. 3 godziny były też liczone w tej najwyższej stawce. I ostatecznie zarobiłam o 50 euro więcej.
Na jabłkach nie liczono nam nadgodzin i po dwóch tygodniach pracy z przerwami na deszcz zarobiłam 500 euro, ale też miałam znacznie więcej wydatków, bo nie mieliśmy zagwarantowane wyżywienia.
UMOWA
Praca na czarno we Francji to RZADKOŚĆ. Nie znam nikogo kto tak pracował. Na winobranie trzeba zabrać ze sobą dowód/paszport. Podobno czasem wymaga się aktu urodzenia. Warto też mieć konto walutowe, jeśli nie chcecie tracić przy wpłacie na konto. Ja dwa razy brałam po prostu gotówkę. Raz otrzymałam… CZEK. Mimo, że realizacja w Polsce była niemozliwa/kosztowna to szef dopiero wtedy zgodził się na tradycyjny przelew, gdy z Polski odesłałam do niego tamten czek… To też popularny sposób płatności.
+ ważne ubezpieczenia.
GDZIE NIE SZUKAĆ PRACY?
Ja nie doświadczyłam, ale słyszałam wiele złego o polskich pośrednikach. Pobierają opłatę, stawka jest niższa (bez tych dodatków). Podobno wtedy najczęściej trafia się do miejsca, w którym pracuje się jak wół.
Polecałabym też unikać pracy na akord, choć wiem, że niektórzy tak wolą. Ale jak mi kiedys powiedział kierowca ciężarówki: „pośpiech jest dla tych co łapią pchły”, dlatego pracuję tylko „na godzinę”.
DZIEŃ PRACY.
To wszystko zalezy od miejsca, do którego trafimy. Na winobraniu miałam tak, że o 7 rano jechaliśmy na pole, po dwóch godzinach było śniadanie, które opłacał szef. Mieliśmy duuuużo jedzenia, kawę, ciastka i kilka butelek białego wina. Potem wracaliśmy do pracy i o 12 jechaliśmy do jego rezydencji, gdzie wśród beczek wina jedliśmy obiad. Był zawsze starter, główny posiłek (kilka do wyboru, też wege) a na koniec deser i kawa. No i czerwone wino. Potem mieliśmy pół godziny na odpoczynek i wracaliśmy do pracy. Kończyliśmy około 18 i mieliśmy czas dla siebie. W bazie, w której byliśmy zakwaterowani mieliśmy ogromną kuchnię i tam gotowaliśmy wspólne kolacje i imprezowaliśmy. Nocowaliśmy w namiotach przed „bazą” oczywiście za darmo. Wiem też, że te warunki są naprawdę świetne i są rzadkością. Mój szef bardzo tradycyjnie podchodzi do zbiorów i zawsze chce mieć tę samą ekipę. Robi nam prezenty, organizuje dużą imprezę na zakończenie i każdego zna z imienia.
Na jabłkach nie mieliśmy wyżywienia, ale zakwaterowanie musi zapewnić pracodawca. Spaliśmy obok sadu w namiotach. Mieliśmy do dyspozycji jedno małe pomieszczenie. Kuchnię z mała łazienką. Wszystko było brudne i nie było ogrzewania, ale sobie radziliśmy. Z jabłek, śliwek i gruszek które nie nadawały się do sprzedaży robiliśmy dżemy, kompoty, musy. W taki sposób udało nam się więcej oszczędzić i nie marnować jedzenia 🙂
CZY TO CIĘŻKA PRACA?
Łatwa na pewno nie jest, ale każdy zdrowy sobie z tym poradzi. Ja mam często problemy z plecami i muszę się smarować kremem przeciwbólowym, ale radzę sobie. Są zakwasy, ale każdy może to znieść. Naprawdę warto 🙂
CZY TRZEBA ZNAĆ JĘZYK FRANCUSKI?
Nie, ale na pewno to pomoże, jeśli chcemy szukać pracy tak na żywioł.
Ważne zwroty to:
Patron – szef
Paniers (panie) – skrzynki, kosze na winogrona
Ici – tutaj
Secateur – sekator
Un porteur (porter) – ten nosiciel, to trzeba krzyczeć, gdy ma się pełne wiadro
Un couper (kuper) – zbierający
Travailler – pracować
Domaine – winnica
C’est fini (se fini) – koniec, skończyliśmy
Bosser – tyrać, to taki żargon
J’ai faim! – jestem głodny
Je suis fatige – jestem zmęczony
J’arrive – idę, idę
I jak? Czuje się ktoś zachęcony do pracy?
Chciałabym wyjechać w tym roku. Jeżeli ktoś będzie szukał kompana to zapraszam do kontaktu na insta @ola_rog. Zawsze razem raźniej ❤️😉
Ja pracuje w korpo -od marca home office – i taka praca w winiarni wydaje się być aktualnie spełnieniem marzeń 😅
Czyli początek sezonu zależy trochę od regionu? Będę szukać w przyszłym roku w drugiej połowie sierpnia/początek września i zastanawiam się gdzie zacząć.
Bardzo dziękuję za ten post.ja jestem na maxa przekonana 💓💓💓 będę próbować szukac oferty i jak tylko się obronie na studiach to jadeee 🔥😊
Podziwiam Cię! Jak widać szczęście to nie tylko ciepła posadka i prestiż z nią związany, a branie z życia pełnymi garściami. Jesteś cudowna i mam nadzieję, że daleko zajdziesz, a przez to mam na myśli, że spełnisz wszystkie swoje marzenia, te podróżnicze i jakiekolwiek inne masz. Ja niestety nie jestem taka odważna, ale Tobie życzę szczęścia i zdrowia bo to najważniejsze 🙂