Mam 23 lata i odwiedziłam w swoim życiu 42 państwa na 3 kontynentach. W większości z nich byłam kilkukrotnie. Co więcej – jako 22-latka spędziłam 292 dni w podróży. Za dnia wygrzewałam się na plażach z białym piaskiem, wieczorami objadałam się na nocnych marketach a noce spędzałam w hostelach lub pod namiotem w jakimś miłym miejscu. Wszystko opłaciłam z własnej kieszeni. [ZOBACZ JAK]
Skąd piniążki? A no z pracy! Jeszcze na studiach pracowałam weekendowo jako kelnerka. W każdy wolny od zajęć dzień starałam się upchnąć kolejną zmianę, żeby dopracować więcej godzin. Gdy mi i przyjaciółce brakowało pieniędzy na rosyjską wizę założyłyśmy SŁOIK KAR, do którego wrzucałyśmy drobniaki za małe wykroczenia, typu przekleństwo, kac, czy sprzeczka. Pozowałam w szkole rysunku, roznosiłam ulotki, spróbowałam nawet swoich sił na roli. Pracowałam też kilkukrotnie przy zbiorach owoców – winogron i jabłek. Ostatnie wakacje spędziłam pracując na zmywaku po 10 a czasem nawet 12 godzin dziennie. Szukam też zajęć w trasie – kiedyś zatrudniłam się na 8 dni w niemieckiej restauracji, w Kambodży zostałam barmanką, w Tajlandii pokojówką a w Wietnamie postanowiłam pracować jako przedszkolanka. Szukam każdego mozliwego zajęcia – czy to bycie hostessą, czy projekt logo dla nowo powstającej firmy. Ja wybrałam taką opcję, która na pewno nie jest dla każdego. To droga pełna wątpliwości, pozbawiona jakiejkolwiek stabilizacji, ale na tę chwilę przynoszącą mi mnóstwo satysfakcji.
Ale to nie jest jedyny sposób. Można pracować zdalnie (@podrozodbyta), można zrobić sobie półroczny sabbatical break (@czasnawywczas), można porzucić etat w korpo i rozpocząć własną działalność (@thetravellingonion), można też na maksa korzystać z urlopu w pracy i zostać mistrzem citybreaków (@smalltravellers). Możliwości jest wiele! A wszyscy my mamy pieniądze po prostu z PRACY. Ot, cała sztuczka.
Wiem, że duży wpływ na moje fundusze ma po prostu OSZCZĘDNOŚĆ. Ułatwia też fakt, że w Polsce mam niewiele zobowiązań – brak kredytów, brak dzieci a na dodatek mogę po podróży przyjechać do domu rodziców i tutaj czekać na kolejny swój ruch. MAM LEKKO. Ale i tak nic by to nie dało, gdyby nie wspomniana wcześniej oszczędność. Kuszą galerie handlowe, wystawy, billboardy. Też mam czasem ochotę wejść i kupić nową sukienkę, albo fajne buty, żeby dobrze się pokazać. Niejednokrotnie zazdrościłam koleżankom, że wyglądają lepiej, schludniej, modniej. Ale czy naprawdę tego mi potrzeba? Czy sukienka, którą ubiorę może 10 razy zanim „wyjdzie” z mody jest warta zachodu i kilku(nastu) godzin mojej pracy? Czy naprawdę wyjście na imprezę i wydanie stówki przy barze ma sens? Czy te kilka godzin da mi tyle radości, ile dałoby mi kupienie za tę samą kwotę lotu do innego kraju?
10 złotych – piwo w barze/nocleg w Wietnamie
20 złotych – drink w klubie/5 obiadów w Tajlandii/nocleg w Albergue na Camino
40 złotych – przeceniony T-shirt/lot w jedną stronę do Finlandii/super obiad we Włoszech
100 złotych – spodnie/wycieczka snorkeling+3 wyspy+wyżywienie
5 000 złotych – Iphone X/5 miesięcy w Azji w dodoszkowym stylu/tysiące opcji na loty
Dobro materialne nie zawsze jest takie dobre i szczęścia nie daje – przekonałam się o tym już wielokrotnie. Po każdej z podróży staję przed szafą pełną ubrań i czuję, że to wszystko jest niepotrzebne. W Azji posiadałam 77 przedmiotów, które skrupulatnie pewnego dnia podliczyłam. Policzyłam każdy dlugopis, każdą koszulkę, plecak, ukulele, namiot, hamak, pamiętnik, wiatrak na korbkę i zdjęcie rodzeństwa. 77 przedmiotów umożliwiło mi podróżowanie przez 7 miesięcy. Pozwalało na osobisty rozwój, odkrywanie nowych miejsc i cieszenie się w pełni tym, co mnie otacza. Te 77 przedmiotów to pewnie jeszcze nie było minimum, ale zapewniało mi komfort, rozrywkę a nawet od czasu do czasu pozwoliło poczuć się atrakcyjnie, bo w starym plecaku chowałam przecież dwie sukienki z lumpeksu.
Dlatego uśmiecham się do siebie, gdy słyszę: „też bym tak chciała, ale nie mam kasy” lub „skąd masz na to wszystko pieniądze” od dziewczyny, która świeżo zrobionymi hybrydami, klika w nowy telefon, żeby zamówić ubera (to tylko przykład, który nie ma nikogo obrazić!). Wiesz co? Ja też czasem chciałabym być w tym miejscu co Ty. Też bym chciała lepiej wyglądać, mieć telefon, który nagrywa filmy w lepszej jakości i zamiast w tramwaj wejść do taksówki. Wyluzować na maksa i odpocząć. Ale obie już wybrałyśmy i musimy się z tym wyborem pogodzić (albo zmienić?). Nie ma czego zazdrościć, ale trzeba podjąć pewną decyzję. Ja zrezygnowałam z kupowania tego, co nie jest mi BARDZO potrzebne. Ja wybrałam podróże, a materialny bagaż już dawno zamieniłam na bagaż doświadczeń. Wybrałam to, co jest dla mnie najważniejsze. Minimalizm jest piękny, jest rozsądny a okazuje się, że zrezygnowanie ze ślepego kupowania maaaasy ubrań, jest również eko! Mniej a lepiej! Naprawdę warto to przemyśleć i jeśli nie udało się powstrzymać przed szałem zakupowym w ten piątek, to może kolejny BLACK FRIDAY minie pod znakiem prawdziwej oszczędności a nie oszukanych promocji.
ZDJĘCIA Z MOJEJ (PRZED)OSTATNIEJ PRACY – ZBIORY WINOGRON W NUITS-SAINT-GEORGES (główny sponsor wyprawy MERCEDESEM DO GAMBII)
Sto procent prawdy 🙂 Akurat do minimalizmu mi daleko, ale każdy wybiera to na co przeznacza swoje pieniądze!
Dominika, trzymam kciuki. Bardzo fajnie czyta się Twoje relacje z wojaży. Powodzenia🙂
Super wpis😊 ja tez podróże i każdy się pyta skąd mam pieniądze 🤔
Ubieram się w lumpeksie i oszczędzamy, a jak coś kupuje w sklepie to wyłącznie po przecenie, ale większość ludzie nie do końca rozumie ze tak można żyć 😊
Mega!!! Czasami wpadam na Twojego bloga i Instagram to mam wrażenie, że czytam swoje myśli 😂😂 Jeśli kolejny raz usłyszę od kogoś: „ty to masz fajnie, ale zazdroszczę, ja nie mogę sobie pozwolić na te wyjazdy/ skąd ty masz na to wszystko pieniądze” to automatycznie przesyłam link do tego wpisu 😀 powodzenia w następnej podróży, czekamy na relacje!!!
Piekny tekst! Jestes tak mloda, a zarazem tak dojrzala i swiadoma! Zycze Ci jak najlepiej Dodoszko! 💙🙏
Swietnie napisane. Popieram! 💗
No i właśnie tym wpisem przekonałas mnie do usunięcia wszystkich zbędnych rzeczy z koszyka z okazji Black Friday! Dziękuje 😄 Super wpis i sama prawda, gdyby każdy kupował minimum, tylko to co trzeba zaoszczędziloby się naprawdę fajne pieniądze na podróże. Pozdrawiam