PO CO CI TE PODRÓŻE? CZYLI 100 GOTOWYCH ARGUMENTÓW DLA ŁOBUZÓW.

lut 27, 2020 | Osobiste | 7 Komentarze

lut 27, 2020 | Osobiste | 7 Komentarze

                Co odpowiedzieć, gdy babcia zapyta po co ci te podróże? Po co wydajesz TYSIĄC złotych na lot, zamiast kupić nowe ubrania, bo przecież spodnie się przetarły na kolanie? Jak zareagować, gdy ktoś mówi, że już czas się zabrać za NORMALNĄ pracę zamiast trwonić czas na podróże? A proszę bardzo! Podaję tutaj niemal 100 powodów dla których WARTO PODRÓŻOWAĆ. Przede wszystkim na podstawie własnych doświadczeń, czyli mojej 5-letniej drogi od zakompleksionej 18-latki, która pod wieżą Eiffla malowała sobie kreski eyelinerem – do pewnej siebie, odważnej i wygadanej kobiety, która podejmuje wyzwanie wejścia na czterotysięcznik zimą, mimo męczącego okresu i niechęci do śniegu a potem nie wstydzi się pokazać 20 tysiącom obserwatorów swojej nieidealnej, zmęczonej twarzy. Od dziewczyny, która z małego miasta pojechała w pierwszą podróż do stolicy i stresowała się wejściem do metra do tego stopnia, że poruszała się tam pieszo; do kobiety, która nie boi się organizacji roadtripa przez kraje afrykańskie. Oooo tak.

No to po co te podróże?

  • Nauka języka. To oczywista oczywistość! To dzięki pierwszej podróży autostopem przełamałam swoją barierę i zaczęłam swobodnie rozmawiać w języku angielskim. Po prostu musiałam, nie miałam innego wyjścia. Podróże też motywują do nauki zupełnie nowych języków! W Rosji spędziłam zaledwie miesiąc a do dziś potrafię się w tym języku dogadać. Podróżom w celu nauki języka mówię TAK.
  • Znajomości. Więcej niż magnesów na Waszych lodówkach! Każda podróż niesie wiele nowych znajomości a część z nich zostaje na całe życie. Nie jestem w stanie zliczyć, ile cudownych osób udało mi się przez te lata poznać.
  • Docenianie tego, co się już ma:
  1. Prysznic – kto nigdy nie zatęsknił w podróży za bosym stąpaniem po łazienkowych kafelkach? Wchodzeniem do czystego brodzika bez klapek? A jeśli jest to podróż do krajów trzeciego świata, gdzie zamiast ciepłej bieżącej wody mamy dostępną studnię, lub co gorsza kubełek z trzema litrami zimnej wody? O mamo, prysznic to jest luksus!
  2. Łóżko – własny materac, własna kołderka, własna poduszka. Bezpieczeństwo.
  3. Kibelek – pozwólcie, że nie będę tutaj opisywać afrykańskich, czy azjatyckich kibelków. Uwierzcie, że w Polsce to my mamy wypas.
  4. Lodówka – doceni każdy, komu mleko zepsuło się w plecaku, albo kto nie mógł kupić sera na trasę, bo temperatura na zewnątrz przekraczała 40 stopni.
  5. Adres zamieszkania – banał? Skąd! Brak stałego adresu jest uciążliwy. Mama wciąż musi odbierać moją pocztę…
  6. Edukacja!
  7. Dom.

  • Poznawanie nowych kultur.
  • Nowe kultury, nowe zwyczaje. W swoim życiu obchodziłam Chiński Nowy Rok w Wietnamie, Songkran w Laosie, byłam na weselu w Gambii!
  • Poznawanie jedzonka. Nie należę do grupy gastro podróżników, ale chyba każdy lubi nowe smaki. Ze mną na zawsze pozostanie tajskie mango sticky rice, pad thai; tofu robię dla siebie po wietnamsku, a niedługo wrócę do afrykańskich kanapek. Wiele przyzwyczajeń pozostanie ze mną na zawsze. W takim razie podróżowanie rozwija kulinarnie 😉
  • Zawsze ma się coś do powiedzenia. I w sumie mogę to też umieścić w liście „wad wynikających z podróżowania”. Ale to fakt – ciężko znaleźć temat, do których podróżnik nie ma nic do dodania.
  • Można użyć argumentu „Skąd wiesz, byłeś tam/poznałeś/smakowałeś/próbowałeś? No widzisz! Bo ja byłam/poznałam/smakowałam/próbowałam.”
  • Będzie co opowiadać wnukom. Bo kto nie chciałby być tą szaloną babcią, która będzie zajmować wnuki opowieściami o dalekich krainach? O tym jak to było kiedyś a teraz to już nie jest?
  • Można mieć biżu i ubrania z całego świata. A co! Skąd mam pierścionek? A wiesz, kupiłam na francuskim pchlim targu. Sukienka? Uszyła mi senegalska szwaczka!
  • Wszyscy się cieszą na Twój widok gdy wracasz. I tym należy się cieszyć, póki to trwa 😉
  • Nabranie łatwości i swobody w rozmowie z obcymi. Wygranie z nieśmiałością. Po prostu podróż wymusza na nas pewne zachowania. Musimy rozmawiać z osobami, których nie znamy – w hotelu, sklepie a nawet (o zgrozo) z kierowcą, gdy jedziemy autostopem.
  • Nabranie odwagi. Ogólnie. Odwagi do działania, do podejmowania ryzyka, do wychodzenia poza schemat, do dążenia po swoje.
  • Można schudnąć. Dużo ruchu, mniej podjadania. A co, to też sposób na nadprogramowe kilogramy.
  • Można poznać samego siebie. Szczególnie podczas podróży solo. Nieczęsto mamy chwilę, by pobyć tak naprawdę sam na sam. W podróży na bok odchodzą codzienne zmartwienia i zyskujemy godziny na myślenie o własnych potrzebach.
  • Nowe doświadczenia! No halo! Chyba nie muszę tu dużo mówić. Snorkellingi, Snowboardy, górskie wspinaczki, zagraniczne imprezy, obiady u nowych znajomych, piękne widoki o poranku. Czyli to wszystko co sprawia, że każdy dzień w podróży jest wyjątkowy.
  • Nowe umiejętności. Znów bardzo szerokie pojęcie. Z własnych przeżyć – podróże nauczyły mnie podejścia do dzieci, bo przecież spontanicznie zatrudniłam się w Wietnamie jako przedszkolanka! Nauczyłam się też robić drinki, bo to właśnie w podróży zostałam barmanką. A z ostatnich – nauczyłam się kozacko tasować karty i rozwiązywać sudoku ultraszybko – w codziennym życiu raczej bym nie miała czasu na takie przyjemności.
  • Nauka minimalizmu. Bagaż tylko podręczny? Plecak 40 litrów i miesięczna podróż? Można? Można! Najpierw jest trudno, ale już po pierwszej podróży zdamy sobie sprawę, że 30% spakowanych ubrań mogłoby zostać w domu a po powrocie złapiemy się za głowę na widok pełnej szafy. Kiedyś policzyłam, że na 7-miesięczną podróż zabrałam 77 przedmiotów! Wliczając w to takie dorbiazgi jak zdjęcie rodzinne i długopis. Podróż uczy, że niewiele nam potrzeba do doświadczania i pełnego szczęścia.
  • Wiedza z podróży przydaje się w szkole/na studiach. Przez podróżnicze zacięcie wymiatałam na geografii, a moja praca dyplomowa na studiach dotyczyła podróży niskobudżetowych. Zdobyte doświadczenia można użyć w budowaniu swojej własnej kariery, jak najbardziej! To ważny punkt!
  • Wiedza zaczerpnięta z doświadczania zostanie z nami na dłużej, niż ta wyczytana w książce. Zapamiętywanie przez doświadczanie, a szkoła to nie tylko cztery ściany i książki.
  • Wolność. Po prostu. Wiatr we włosach, sól na skórze i słońce. Brak zmartwień.
  • Możliwość sprawdzenia siebie. Poznawanie siebie, ale też sprawdzanie siebie w nowych, nieznanych wcześniej warunkach. Deszcz i upał, śnieg po pas, głód, spragnienie, zmęczenie.
  • Poczucie, że poradzę sobie wszędzie. Cytując: „Jak ogarnęłam boliwijską dżunglę, to co może być strasznego w rozmowie z klientem?”
  • Mniej zmartwień. Bo przecież wiem, że poradzę sobie wszędzie.
  • Szerokie horyzonty. Dzięki podróżom dostrzegamy nowe możliwości. To dobry impuls do zmiany pracy i sięgania po więcej.
  • Rozwijanie dodatkowych pasji. O tak! Nie tylko o podróże chodzi. Dla mnie to też czas na rozwijanie pasji, na którą zazwyczaj brak mi czasu – fotografię.
  • Ładne foty! Po prostu. Na facebooczka, na instagrama, na tindera, do albumu rodzinnego, a nawet na kubek, czy fototapetę. Zdjęcia to świetna pamiątka.
  • Pomaga się zorganizować. Oj nikt mi nie powie, że kilka tygodni backpackingu nie nauczyło sprawnego i szybkiego organizowania nowych przestrzeni! Codziennie nowe miejsca, nowe hostele, nowy klimat. A do tego sama organizacja wyjazdu, budżetu, bagażu, wiz – to nie takie hop siup.
  • Świat jest mniejszy! Wyjazd do Paryża? Spokojnie, przecież to rzut…beretem 😉
  • Nauka oszczędności, ogarniania budżetu i wydatków.
  • Budowanie mocniejszej relacji (podróżowanie w parze, lub ze znajomym)
  • Poznawanie zapachów nowego kraju. Bo świat nie ogranicza się do smaków i widoków. Nowe miejsca to też ZAPACHY (te miłe i te nieco mniej przyjemne), ale też dźwięki.
  • Układ odpornościowy ma większe pole do popisu! Potwierdzenia w badaniach nie mam, ale czuję że mój organizm znosi już więcej. Woda z gambijskich studni, hiszpańskiego kraniku i filtrowana kranówka – wszystko PRZYJMUJE się identycznie.
  • Można poznać miłość swojego życia właśnie w trasie! Nikt nie powiedział przecież, że delikwent na przyszłość chowa się w Więcborku, czy innym polskim mieście.
  • Poczucie, że mogę wszystko.
  • Nowe wschody i zachody!
  • Można zobaczyć zupełnie inne konstelacje gwiazd.
  • Media nie mogą już nam w kaszę dmuchać. To jest bardzo ważne! Widzimy na własne oczy i możemy spojrzeć inaczej na to co widzimy w telewizji. Przecież byliśmy-poznaliśmy-sprawdziliśmy, wiemy jak jest.
  • Dystans. Po prostu.
  • Tolerancja.
  • Wyrozumiałość. Szersze rozumienie pewnych sytuacji i zachowań z uwzględnieniem kultury, problemów i przyzwyczajeń z danego kraju.
  • Niezależność.
  • Obalanie stereotypów i niesienie tych „obaleń” dalej. Obalanie WŁASNYCH stereotypów, bo każdy z nas kilka ich ma. A poza tym nie ma to jak satysfakcja z obalenia stereotypu niesionego przez ŁOBUZA (najczęściej prosto z TV), poprzez podanie przykładu z własnego doświadczenia. Szach mat!
  • Powroty. Chleb z masłem. Uśmiech mamy. Pies merdający ogonem. Ulubiony obiad. Sen.
  • Zwiększenie swojej świadomości o problemach świata.
  • Szacunek do drugiego.
  • Można znaleźć swoje miejsce na ziemi, a tam zamieszkać, pracować, założyć rodzinę. Czemu nie?
  • Docenienie tego, że jestem z Polski. O! Że mam dostęp o edukacji, pitnej wody, marketów z warzywami. Że jako kobieta nie mam żadnych ograniczeń. Że nikt mnie nie obrzezał, że nie zmuszono mnie do małżeństwa, że mogę decydować sama o sobie. Że jako dziecko nie musiałam zarabiać na chleb. Że mam mocny paszport.
  • Emocje!
  • Orientacja w terenie.
  • Nowe priorytety.
  • Ograniczenie Internetu i pożerających czas aplikacji. O tak! W podróży brak czasu na mało wartościowe rozrywki. Miło jest odłożyć telefon i cieszyć się tym życiem w jakości lepszej niz FullHD i 4k.
  • Uświadomienie sobie jak mali jesteśmy jako jednostka.
  • Widoki!
  • Uświadomienie sobie, że miejsca z Instagrama nie są tak piękne jak wyglądają. Bo kto się nie zawiódł przyjeżdżając do jakiegoś miejsca i widząc tłumy zapalonych fotografów z ajfonami w rękach? Ale to absolutnie nie jest wada, to zaleta! Pozwala podejść z dystansem do tego co widzimy w Internecie i nie wariować na punkcie do dążenia do życia jak z instagramowego obrazka.
  • Uświadomienie sobie, że istnieją „światy”, które są zupełnie inaczej zorganizowanie i zbudowane niż ten nasz, a wciąż sprawnie działają. A to pomaga nam zejść z wyraźnie udeptanej ścieżki i podjąć ryzyko!
  • Alkohol. Może być jedzenie, a alkohol już nie? Aperol Spritz, rakija, palinka, pyszne likiery!
  • Podróżowanie budzi kreatywność. To źródło wielu inspiracji.
  • Siła napędowa do pracy na etat. Podróż ładuje nasze baterie i często motywuje do pracy. Osobiście bym na zmywaku nie wytrzymała, gdyby nie wizja wyjazdu do Gambii.
  • Rozwój emocjonalny.
  • Więcej empatii!
  • Pozbycie się lęku przed ludźmi i światem!
  • Nabycie pokory.
  • Opalenizna!
  • Umiejętność jedzenia w inny sposób niż widelcem i nożem. Czyli pałeczkami lub widelcem i łyżką w Azji, palcami w Afryce… 😉
  • Radość. Satysfakcja, że widzę coś na żywo.
  • Terapia. Po skończonym związku, po wywaleniu z pracy, po oblaniu studiów
  • Podróże to masa niezapomnianych przygód, chwil, wspomnień.
  • Szacunek dla przyrody i świadomość z tego jaki mamy wpływ na środowisko jako ludzie.
  • Nauka targowania. (najlepsza praktyka w Marrakeszu)
  • Nauka szybkiego podejmowania decyzji.
  • Nauka walki o swoje, zwłaszcza gdy wredni celnicy chcą łapówki!
  • Akceptowanie siebie i swoich niedoskonałości. Czyli pokazywanie się na „ulicy” bez makijażu, z brudnym t-shirtem, ze spoconą twarzą.

Wasze wiadomości zrobiły mi wieczór! Moje faworyty umieszczam tutaj. To co dały Wam te podróże?

  • „Byłam tu, zanim Ty zobaczyłeś to u kogoś na insta”
  • „Olewanie choroby lokomocyjnej. Wysiadam z autobusu, pawik i jazda dalej!”
  • „Kurde, dziewczyno! Przestałam bać się życia!”
  • „Zaczęłam się chronicznie uśmiechać a tego mi brakowało bardzo długo”
  • „Zaczęłam myśleć o wszystkim inaczej…lepiej”
  • „To że nasz „biały” europejski świat nie jest jedynym właściwym sposobem życia”
  • „Że nawet na końcu świata uśmiechem można zdziałać cuda!”
  • „Powracająca duma, że naprawdę dałam radę i przetrwałam”
  • „Uspokojenie nerwicy i stanów lękowych”
  • „Moją dziewczynę, serio!”
  • „Psychiczny odpoczynek”
  • „Zrozumienie, że samej i bez chłopa też można!”
  • „Możliwości, o których nie miałam pojęcia”
  • „Podróże nauczyły mnie, że wszystko jest możliwe”
  • „Miłość życia”
  • „Wirusa chikunguya”
  • „Wygrałam z nerwicą”
  • „Cel w życiu, wolność, radość”
  • „Poczucie, że praca ma sens, bo z niej będzie wypłata a za nią można podróżować”
  • „Umiem przeklinać w kilku językach”
  • „Sens życia”
  • „Wyleczoną bezsenność”
  • „Wdzięczność za to co mam i jak żyję”
  • „Poczucie, że poradzę sobie wszędzie”
  • „Nauczyłam się, że mogę!”
  • „Gdyby moja mama nie podróżowała to by mnie na tym świecie nie było”

Podsumowując. Podróżujemy, żeby spojrzeć wgłąb siebie. Żeby polubić przebywanie ze sobą, odkryć własne słabości i poznać swoje mocne strony. By nabyć pokory, wiedzy o świecie i znaleźć inspirację – nie tylko artystyczną, ale też do życia. A potem z tego życia uczynic sztukę – celebrować każdy dzień, który nawet po powrocie do kraju nabiera innej wartości. Bo doceniamy co mamy na co dzień – nie tylko przez braki wynikające z podróży, ale też widząc jak żyją Ci, którzy mają mniej. Doceniamy kraj, w którym się urodziliśmy a nie tylko piękne widoki. Robimy zdjęcia, którymi lubimy się chwalić, ale dzielimy się też całą resztą – obalonymi stereotypami, informacjami ze świata, doświadczeniami. Wracamy i gotujemy najbliższym egzotyczne dania. Poznajemy prawdziwe smaki – mango, które dojrzało na drzewie i ananasa zerwanego prosto z krzaka. Wzmacniamy swoje organizmy. Zdobywamy przyjaciół. Wygrywamy ze słabościami. Uczymy się języków. Znajdujemy miłość. Kończymy toksyczne związki. Odkrywamy swoje miejsce na Ziemi. Zauważamy nowe możliwości. Zmieniamy pracę. Rzucamy pracę. Ładujemy baterie. Uczymy się adaptować do nowych sytuacji. Przestajemy się niepotrzebnie stresować. Nabieramy dystansu. Empatii. Rozwijamy się emocjonalnie. Uczymy się siebie, być sobą i ze sobą. O tak!

Więc po co te podróże? A no po to wszystko. Bo droga po piękny widok ma wiele skutków ubocznych i warto przyjąć je na klatę! Buziaki!

7 komentarzy

  1. :)

    świetny wpis. uwielbiam to, że masz łeb na karku..

    Odpowiedz
  2. Kasia

    Moja babcia Sabinka zawsze wspominała, ze jak była młodsza to dużo podróżowała- była 17 razy sama w sanatorium . Opowiadała o miasteczkach i wioskach i o tym jak jeździła pociągami. Zawsze miała błysk w oczach na te wspomnienia ! Wierze, że po śmierci w kolejnym życiu właśnie się pakuje i rusza w kolejna podróż :))))

    Odpowiedz
  3. MAR

    Jeeeeeest moc, pozdro! :d

    Odpowiedz
  4. Nat

    Czytam to w pociągu do pracy o 7 rano uśmiechnięta po same ósemki, dziękuję, bardzo prawdziwe!

    Odpowiedz
  5. Roxi

    Uwielbiam twoje wpisy ❤❤. Oczywiście zgadzam się w 100% ze wszystkim!

    Odpowiedz
  6. papampuszek

    Dodo, świetny wpis, naprawde sama prawda o podróżach i samym podróżowaniu. Uśmiechałam się do siebie samej, czytając twój tekst. Nawet zakręciła się łezka w oku..Tak jak napisałaś podróże ucza, kształca, doceniamy to co mamy zwykłe rzeczy, nasze pochodzenie. Przestajemy narzekać „jak to w naszej Polsce jest ..”.

    Odpowiedz
    • Justyna

      Pięknie napisane i prawdziwie! Podglądam Ciebie na Instagramie – podziwiam, szanuję i bardzo doceniam co robisz. Byłam trzy lata temu pół roku w Azji, z 40 litrowym plecakiem, trzema koszulkami i trzema parami spodenek, po powrocie przez rok nic nie kupiłam, bo ciągle myślelałam że wszystkiego mam za dużo ☺️To była najlepsza lekcja życia, tyle przygód, zapachów, niesamowicie miłych, pomocnych ludzi. Także TAK – warto podróżować. Wszystkiego dobrego i jeszcze więcej podróży. Jesteś wspaniała ☺️

      Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.