TANZANIA – co zobaczyć?

maj 7, 2021 | Afryka | 0 komentarzy

maj 7, 2021 | Afryka | 0 komentarzy

MOROGORO  

GDZIE SIĘ ZATRZYMAĆ: Miasto znajduje się tuż u podnóży gór Uluguru, niedaleko rzeki Ngerengere. Miasto oferuje wiele guesthouse’ów w cenach zaczynających się od 10 tysięcy szylingów za noc, za pokój dwuosobowy. Ja zatrzymywałam się w:

  • GUESTHOUSE STARLIGHT, za 15 tysięcy. Pokój czysty, z prywatną łazienką bez tronu. Codziennie sprzątanie pokoju. 30 minut spaceru od wejścia do górskich wiosek, w centrum miasta (blisko targu, marketów, restauracji)
  • CAMPSITE NGUZO, 30 tysięcy szylingów za pokój dwuosobowy z łazienką i śniadaniem. Otoczone pięknym parkiem, obok rzeka, bardzo blisko wejścia na górskie szlaki. Kilka kilometrów od centrum, ale na terenie jest restauracja z dobrym jedzeniem.  

Kolejną opcją są campingi w górach. W przypadku dużego bagażu najlepiej dotrzeć tam bodaboda, bo podejścia są dość strome, co przy tej pogodzie jest kilkanaście razy trudniejsze. 

CO ZOBACZYĆ?

  • CHOMA WATERFALL – wodospad jest oznaczony na maps.me, lub mapy.cz; do tego wodospad jest na tyle popularny, że każdy napotkany człowiek wskaże właściwy kierunek. Droga prowadzi przez wioski, dzięki czemu można przyjrzeć się codzienności ludu Luguru, który zamieszkuje góry Uluguru. Podejście trwa około dwie godziny. Można podjechać bodaboda, ale droga jest na tyle wyboista, że jest to dość niebezpieczne i ryzykowne. Wejście na wodospad jest darmowe, jednak czasem kręcą się wokół ludzie próbujący pobrać niewielką opłatę. Obok wodospadu zazwyczaj krąży mężczyzna sprzedający słodkie truskawki 😊  
  • KINOLE WATERFALL–  przepiękny wodospad po drugiej stronie gór Uluguru, około 45 kilometrów od Morogoro. Szlak zaczyna się przy wiosce Kinole, od której można dotrzeć daladala, lub prywatnym bodaboda (koszt wynajęcia taksówki na cały dzień to około 45 złotych). Trasa dość wyboista, ale widoki rekompensują ból pośladków. W Kinole jest office, w którym należy uiścić opłatę 5 tysięcy szylingów (8PLN). Można zrezygnować z przewodnika, ale trzeba się trochę nagimnastykować, by pracownicy zrozumieli wybór. Później tłumaczą drogę. Ja byłam w trakcie pory deszczowej, więc przy ostatnim etapie był problem z dotarciem pod sam wodospad, ale przez większą część trasy bardzo spokojnie. Lokalni znają drogę, wskazują kierunek. 

ROCK GARDEN – Park połączony z rzeką Ngerengere. Jest na mapie. Można popływać, pospacerować stworzonymi ścieżkami, posiedzieć w ciszy. Wstęp: 3,6 pln. Niestety miejsce zaśmiecone, trochę zaniedbane. Klimat wewnątrz bardzo podobny do tego obok Nguzo Campsite.  

CO ZJEŚĆ – knajpa z indyjskim jedzeniem – Red Chilli, dobra pizza, bardzo dobre curry. Sympatyczna obsługa. Do wypicia polecam piwo bananowe, które z kolei można nabyć w górskich wioskach. 

MIKUMI –

tutaj polecam z całego serca zatrzymać się w SIHA G-HOUSE! Może komfort nie jest najwyższy, ale miejsce prowadzone jest przez przemiłe panie! Obok Bar i restauracja ze smacznym jedzeniem. Cena – 16 pln za noc. 

SAFARI – Mikumi National Park, jeden z kilku parków safari w TanZanii, lecz jeden z najmniej popularnych. Park jest niewielki, ale dzięki temu można zobaczyć wiele zwierząt w jednym miejscu, bez wielu godzin krążenia po parku. Jeden dzień wystarcza, by zobaczyć wszystkie zwierzęta. A znajdziemy tam mnóstwo zebr, żyraf, słonie, bawoły, antylopy, lwy i lwice a przy odrobinie szczęścia można tez trafić na lamparty! Cena jednodniowego Safari dla dwóch osób (prywatne auto) to 280$ u mojego ziomeczka Ramdhana. (+255 762733968 whatsapp) Mówcie, że jesteście ode mnie. W samej wiosce można poszukać tańszej opcji, za mniej więcej 200-220$ za dwie osoby, ale nie mogę obiecać jaka będzie jakość usługi. 

CHIZUA WATERFALL – najbardziej dziki, najbardziej niesamowity wodospad jaki widziałam. Trasa jest obecnie bardzo trudna, bo nie prowadzi tam żadna ścieżka. W porze deszczowej dojście trudne, ze względu na wysokie trawy, bez maczety się nie da. W porze suchej – nie mam pojęcia jak to wygląda. Można ruszyć z przewodnikiem (+255 784218113) – koszt 30$ za osobę. Ja szłam na początku sama, ale po godzinach błądzenia trafiłam na człowieka, który mnie zaprowadził pod sam wodospad, wycinając drogę maczetą. Oczywiście zapłaciłam mu jak przewodnikowi. By ruszyć samemu najlepiej wziąć daladala z Mikumi do wioski Msowero. Wyjść przy moście, zaraz za plantacją trzciny cukrowej. Będzie obok duży murowany dom, z wysokim płotem – tam zaczyna się szlak. Wystarczy iść pod górę. Gdy trafi się na pierwsze zadaszenie na trasie, wystarczy skręcić w wąską ściezkę z lewej strony i się jej trzymać. Podejrzewam, że poza porą deszczową ten szlak jest całkiem widoczny.  

WALKING SAFARI – niezwykłe doświadczenie, pełne adrenaliny. Można trafić na antylopy, żyrafy, analizować ślady zwierząt. Najlepiej dogadywać to z wyżej wymienionym Ramadhanem. 

WIOSKA MASAJOW – sporo tu wycieczek – cyrków. Niestety. Ja miałam okazję ruszyć do niewielkiej wioski razem z Ramdhanem. Bez tańców, bez przedstawień. Usiedliśmy jak przyjaciele i po prostu rozmawialiśmy. Polecam ponownie kontaktować się z ziomeczkiem od Safari, by uniknąć niezbyt etycznych doświadczeń. 

IRINGA 

– ŚPIEWAJĄCA SKAŁA – GANGILONGA ROCK – Skała, która mówi. Ze skały piękny widok na miasto, ponoć dobre miejsce na zachód – niestety nie miałam okazji, bo trafiłam na deszcze. Wstęp 16 pln. Dotarcie bardzo proste, wystarczy mapa google. Pieszy dystans z centrum.

MBEYA 

GÓRA LOLEZA (2656 metrów nad poziomem morza) – mając dostęp do map można łatwo trafić. Szlak nie jest najprzyjemniejszy – na początku gęste zarośla, wysoka wilgoć, gorąco. Powyżej 2000 metrów ulewne deszcze, śliska nawierzchnia. O widoczność na górze też ciężko. Jednak trasa prowadzi przez wioski, pola uprawne, lasy iglaste – co ostatecznie wpływa na to, ze chętnie bym szlak powtórzyła. Warto wziąć dużo wody, bo na trasie jest jeden mały sklepik, w którym sprzedają tylko napoje gazowane. 

LAKE NGOSI – Jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie widziałam. Mapa google pokazuje dwa dojazdy, od północy jeziora i od południa. Maps.me sugeruje to południowe. Ja polecam północne 😉 Znacznie bliżej Mbeyi, więc łatwo dojechać tam daladala. Należy wyjść przy znaku, billboardzie ze zdjęciem jeziora. Tam będą czekać bodziarze, oferujący przejazd za 10 tysięcy szylingów, ale stamtąd mamy 5 kilometrów do wejścia do Parku. Jednak te 5 kilometrów bardzo strome, na pewno zajmie więcej niż godzinę. Droga jest słabej jakości, polecam wziąć bodaboda od osoby, która może zaoferować kask. Wstęp kosztuje 10$, najprawdopodobniej pojawi się tam jakiś przewodnik. Od bramy trasa jest łatwa, prowadzi przez niezwykły tropikalny las. Przejście trwa około godzinę. Na końcu trafiamy na piękny drewniany taras widokowy z zadaszeniem. Widok na całe jezioro w kształcie Afryki. Poludniowe wejscie jest droższe, szlak trudniejszy a widok ograniczony. We wioskach można kupić lokalny alkohol z bambusa – ulanzi.  

MATEMA BEACH – czyli plaża nad jeziorem Malawi/Niasa. Okolica bardzo spokojna. Wioska otoczona przepięknymi wzgórzami. Woda w jeziorze czysta, plaża pokryta kamyczkami. Przy plaży sporo ośrodków z bungalow, ceny około 40 tysięcy szylingów. Można się dogadać i rozstawić namiot, opłata 16 PLN, można zostawić plecak pod kluczem. W okolicy jest wodospad, ale nie udało mi się dotrzeć bez przewodnika. W jeziorze Malawi można również skorzystać z ofert snorkellingu. 

KITULO NATIONAL PARK – tak zwany Ogród Boga. Koszt – 60$ za czterogodzinny wstęp bez przewodnika. Ja wybrałam trasę na najbliższy szczyt, powyżej 3 tysiące metrów. Udało mi się również zobaczyć jeden wodospad. Miejsce wyjątkowe, przypominające bardziej Szkocję niż Afrykę znaną z książek. Niezliczona ilość kwiatów, ogromna przestrzeń, zieleń. Mimo dość wysokiego kosztu polecam. Ja zatrzymywałam się w najbliższej wiosce, ale dojazd jest trudny. Wiele osób zaczyna wycieczkę od organizatorów z Mbeyi i dojeżdżają taksówką. Do wioski dojechałam od strony Mbeyi, jednak daladala zatrzymuje się na trasie pośrodku niczego i trzeba liczyć na szczęscie, by chociażby trafić na bodaboda. Wracałam od strony Iringi już bodaboda i kosztowało mnie to 16 PLN. Kitulo jest wysoko nad poziomem morza, więc polecam przygotować cieplejsze ubrania i płaszcze przeciwdeszczowe.

KAPOLOGWE WATERFALL – Jak się dostać? Daladala z Mbeyi do Ushirika. Stamtąd motorem do samego wodospadu. Dystans również możliwy do pokonania pieszo – około 15 kilometrów, płaski teren. Wodospadem zajmuje się kilku mężczyzn i proszą o opłatę 8 złotych. Ale w tym wypadku faktycznie widać, ze dbają. Śmieci na miejscu brak.

   

SINGIDA

– w tym mieście najbardziej polecam spacer do okolicznych skalnych miasteczek. Robią znacznie większe wrażenie niż okoliczne jeziora.   

TANGA 

– Plaże w Tandze są dość przyjemne, ale na pewno nie jest to coś zapierającego dech w piersiach. Można tam jednak odpocząć od zgiełku miasta. 

  • MAGOROTO FOREST – malownicze jezioro otoczone lasem tropikalnym, setkami wysokich palm. Najłatwiej dostać się tam dojeżdżając autobusem do Muhezy a następnie biorąc bodaboda (10 tysięcy szylingów w jedną stronę). Wokół jeziora znajduje się jeden camping o tej samej nazwie (www.magoroto.com).  Bardzo zadbany, z wieloma strefami do odpoczynku, z podwieszanymi łożkami, hustawkami i platformami na wodzie. Cena za nocleg w namiocie z wyżywieniem to 70$ za noc… Można przybyć z własnym namiotem i wtedy cena spada do 20$ bez wyżywienia. Wszelkie dodatkowe atrakcje, typu wynajecie łódki, spacer nad wodospad czy spicetour są dodatkowo płatne. Ja wybrałam się tylko nad wodospad, który przesadnie nie porywał (16pln za wyjście z przewodnikiem). Nie ma na miejscu zasięgu, najbliżej można złapać sieć we wiosce 3 kilometry dalej. W tamtej wiosce można zjeść coś lokalnie. Są też dwa tinyhouse na wynajęcie prowadzone przez moich tanzańskich przyjaciół.  Na Instagramie znajdziecie ich pod nazwą @mathias_cabins i @magoroto_tiny_house. Stamtąd polecam też przespacerować się na Górę Goryla. Szlak bezpłatny.
  • AMBONI CAVES – jaskinie są oddalone od miasta o jakieś 8 kilometrów. Na trasie z Tangi do kenijskiej Mombasy. Tylko jedna z 10 jaskiń jest dostępna do zwiedzania, więc warto obejść teren z drugiej strony i zobaczyć formacje skalne chociażby z daleka i przyjrzeć się pracy lokalnych mieszkańcow. Amboni caves to najwieksze jaskinie wapienne w Afryce Wschodniej. Wstęp kosztuje 10$, w wycieczce towarzyszą przewodnicy, którzy z kolei są bardzo głośni i krzykiem oraz światłem z latarek straszą żyjące tam nietoperze. Nie wiem czy bym powtórzyła.  
  • PANGANI – miasteczko oddalone o godzinę drogi od Tangi (dojazd daladala). W okolicy polecam ośrodek PEPONI. 8$ za noc, gdy ma się własny namiot. Miejsce zaraz obok plaży, z niewielkim basenem. W cenie można korzystać z kajaków, paddle boardów i tak dalej. Ośrodek ma swoją restaurację, gdzie za 16 pln można kupić frytki z jajkiem, a za 8 złotych przepyszną sałatkę! Polecam śniadania, które są bardzo obfite.  

KILWA MASOKO 

– to mój tak zwany tańszy i spokojniejszy Zanzibar. 5 godzin autobusem od Dar Es Salaam. Miasteczko jest niewielkie, ale ze sporym wyborem Guesthouse. Na plaży dwa bary z czego polecam połączony z hostelem Slow Leopard. 

  • LAGUNA – żeby do niej dotrzeć należy wstać dość wcześnie rano, by nie przegapić odpływu. Trasę można zaczać od Slow Leoparda i spacerować wzdłuż plaży na północ. Najpierw mija się liczne namorzyny, później gęste „lasy” palmowe, aż na samym końcu dociera się do ogromnej plaży z czystą wodą, na której ciężko spotkac kogoś poza rybakami. Spacer można kontynuować, aż do Kambini Beach Camp. Tam można skręcić i wrócić do miasta. Spacer na około 25 tysięcy kroków.  

POŁUDNIE 

  • MIKINDANI – kilkanaście kilometrów od Mtwary. Malutkie miasto przy zatoce. Ponoć w sezonie jest to cudowne miejsce do nurkowania. W porze deszczowej nieco ponure. Znajduje się tam hostel 10degrees, który nie jest najtańszy jak na tanzańskie standardy, ale jest prowadzony przez sympatyczną francusko-angielską parę. W miescie całkiem ciekawe muzeum, niemiecka boma. Warto wybrać się na najbliższe wzgórze, by móc podziwiać zatokę z góry. 
  • LINDI – piękne piaszczyste plaże, mało turystyczne miasto. Warto zatrzymać się w guesthouse Adela (jest kilka, o różnym standardzie). Na jednym końcu plaży są skałki, klify. To miła odmiana 😉 

DAR ES SALAAM 

  • COCO BEACH – przyjemna plaża z barami, dobre miejsce na wieczór. W Dar najlepiej przemieszczać się Boltem.
  • Chili Lime, czyli najlepsza restauracja indyjska w całej Tanzanii! Najlepsza obsługa, jedzenie w przystępnej cenie, a wszystko aż przesadnie smaczne! Polecam Daily Thali (16 pln za porcję), Paneer Tika Dosa lub przepyszne Samosy. 
  • Gdzie spać? Najtańszą opcją w centrum jest hostel YMCA, ale miejsce to jest paskudne. Ja zatrzymywałam się w jednej z gorszych dzielnic w Dar, ale za to miałam hotel o dobrym standardzie w niskiej cenie (Mikindani, hostel Neighbour, 10 k za pokój z łazienką). Dojazd do miasta niebieskimi busami zajmuje 5 minut i kosztuje 80 groszy. 

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.