MERCEDESEM DO GAMBII – PODSUMOWANIE

lut 21, 2020 | Afryka | 12 Komentarze

lut 21, 2020 | Afryka | 12 Komentarze

Gdy pomysł wyjazdu do Gambii pojawił się między nami po raz pierwszy wydawał mi się bardzo surrealistyczny. Samo kupno auta wydawało się wykraczać poza moje umiejętności w sprawach ludzi dorosłych, nie mówiąc już nawet o dotarganiu go na inny kontynent i sprzedaży. Ale właśnie ta nierealna wizja kusiła najmocniej i stała się celem i motorem napędowym do działania.

Auto kupiliśmy, dojechaliśmy, auto sprzedaliśmy i wróciliśmy. Tak w skrócie. A co się działo między?

  • Cała podróż trwała 81 dni.
  • Przebyliśmy prawie 19 tysięcy kilometrów.
  • 12 tysięcy z nich naszym 33-letnim mercedesem.
  • 1400 mauretańskim pociągiem towarowym
  • 1200 autostopem – wracając z lotniska w Brukseli do domu i tym samym kończąc tę szaloną przygodę.
  • Byliśmy na dwóch kontynentach.
  • Odwiedziliśmy 13 państw (Polska, Niemcy, Holandia, Belgia, Luxemburg, Francja, Hiszpania, -[Gibraltar], Maroko, Saharę Zachodnią, Mauretanię, Senegal, Gambię]
  • Przekraczaliśmy granice 19 razy (jeśli dobrze liczę!)
  • Byliśmy na 3 wyspach.
  • Widzieliśmy 3 wodospady.

Ale to tylko liczby. Najważniejsze co się wydarzyło to to, czego nie obejmą żadne numerki. To to, co pozostanie w nas na zawsze. Nowe doświadczenia, nowe miejsca, nowi ludzie, nowe i stare smaki, nowe przemyślenia. Ale też masa głupot, o których będą przypominać tylko krótkie zapiski z pamiętnika.

Kolejność nie jest chronologiczna, piszę jak leci mi z głowy. Podczas tego wyjazdu:

  • Dotykałam krokodyla i dowiedziałam się, że ma mięciutką skórę pod nogami! (Bakau, Gambia)
  • Uczyłam się surfować dwukrotnie i dwukrotnie dowiedziałam się, że potrzebuję do tego instruktora i pięciu ratowników wokół. (Taghazout, Maroko/ Dakhla, Sahara Zachodnia)
  • Jechałam na wagonie pociągu towarowego. Rozłożyłam tam namiot i przez 14 godzinach pędziłam przez głuchą pustynię. Tym samym przespałam jeden z dwóch przystanków na trasie.
  • Tym samym pociągiem, ale w wagonie pasażerskim jechałam przez 22 godziny – usilnie próbując zasnąć na siedząco. (Nawadibu, Mauretania)
  • Na dwa dni zajęłam opuszczony bus, w którym gotowałam, spałam i dłuuuugo czekałam na nadchodzący pociąg. (Zouerat, Mauretania)

  • Wjechałam mercedesem na Safari i obserwowałam żyrafy, nosorożce, antylopy, hieny, małpy i gazele żyjące w ich naturalnym środowisku! (Bandia, Senegal)
  • Unosiłam się na mocno zasolonym, różowym jeziorze. (Lac Rose, Senegal)
  • Po raz pierwszy spróbowałam soku i lodów z babobau, ale też zakochałam się w soku z hibiskusa, deetah i imbiru. (Gambia, Senegal)
  • Obchodziłam Wigilię wpatrując się w gwiazdy u wybrzeży Atlantyku razem z przyjacielem, podróżnikiem poznanym dwa dni wcześniej w górach, lokalnym strażnikiem i bandą bezdomnych psów. (Maroko)
  • Próbowałam wejść na najwyższą górę w północnej części Afryki – na Toubkal. Mimo, że wyzwanie zostało zakończone niepowodzeniem, to było to moje pierwsze doświadczenie z zimowymi górami. Na dodatek na przekór wchodziliśmy nieuczęszczanym szlakiem, bez przewodnika. (Góry Atlas, Maroko)
  • Spałam w małej chatce w górach, otwartej tylko dla nas, do której dotarcie zajmowało kilka godzin marszu. Stojąc po kolana w śniegu mogliśmy z oddali obserwować światła Marrakeszu. (Góry Atlas, Maroko)

  • Obserwowałam wędrujące, dzikie, ale powolne i dostojne wielbłądy. (Sahara Zachodnia, Mauretania)
  • Probowałam piaskowego saneczkarstwa. (Merzouga, Maroko)
  • Zachwycałam się błękitami miasta Szafszawan (Maroko)
  • Wjechaliśmy do Maroka na ogromnym stresie, bo nie mieliśmy wszystkich wymaganych  dokumentów. Sprawę załatwiłam moim gadulstwem.
  • Rozpętałam kłótnię z celnikami na granicy gambijsko-senegalskiej, gdy odmówiłam zapłacenia 10 000 CFA łapówki. Wygraliśmy.
  • Padł nam samochód pośrodku niczego. Poratował nas członek wspaniałej rodziny, u której zostaliśmy na niemal trzy dni. To były jedne z piękniejszych dni podróży. (Jurf Al Malha, Maroko)
  • Przejechaliśmy off-roadową trasę, by ominąc skorumpowaną granicę w Rosso. (Diama, Mauretania/Senegal)

  • W tym samym parku spędziliśmy noc w namiocie. Wśród kolorowych ptaków, małp i… guźców, takich dzikich świń z Afryki.
  • Spałam pod ośmioma grubymi kocami. (Imlil, Maroko)
  • Przeszłam co najmniej 20 kontroli policyjnych w Mauretanii.
  • Udało mi się po FRANCUSKU przekonać policjanta, żeby nie wystawiał nam mandatu. (Senegal)
  • Po raz pierwszy doświadczyłam świata bez prądu, bieżącej wody, Internetu.
  • Spędziłam leniwy tydzień na bajecznej plaży. (Tanji, Gambia)
  • Odwiedziliśmy wyspę niewolników. (Goree, Senegal)
  • Baliśmy się, że zapali nam się auto, gdy pękł nam przewód na Saharze.
  • Byłam na polsko-gambijskim weselu i ślubie.
  • Uczyłam się parzyć typową gambijską (ale pochodzącą z Chin) herbatkę Ataję. Bezskutecznie. (Gambia)
  • Zmieniłam opinię na temat sępów, gdy uświadomiono mi, że zjadają tylko to co daje im los – nikogo nie krzywdząc, ale w gruncie rzeczy sprzątając okolicę. (Gambia)
  • Byliśmy u Jezusa w Świebodzinie! (Polska)
  • Odwiedziliśmy kolegów, których poznaliśmy w Wietnamie, którzy wtedy znali nas tylko z Instagrama (Eindhoven, Holandia)
  • Odwiedziliśmy też moich przyjaciół z winobrania. (Bettegney Saint Brice, Francja)

  • Jedliśmy pesto obok najwyższego wodospadu w Belgii (Coo)
  • Poznaliśmy osobiście dużo ziomeczków z Instagrama!
  • Byliśmy na erasmusowej imprezie i Mikołaj grał po raz pierwszy w BeerPonga! (Hiszpania)
  • Wchodziliśmy na skałę Ifach (Calpe, Hiszpania)
  • Odbyliśmy miły górski spacer w poszukiwaniu God’s Bridge (Maroko)
  • Zgubiliśmy się w najstarszej i największej Medinie w Maroku. (Fez)
  • W naszym Messiu jechaliśmy razem z 5-osobową rodziną. (Maroko)
  • W pełnym, gorącym słońcu zrobiliśmy sobie bitwę na śnieżki.
  • Oglądaliśmy niesamowicie gwieździste niebo leżąc plackiem na najwyższych wydmach Maroka. (Merzouga)
  • Widzieliśmy flamingi! (Sahara Zachodnia)
  • Fatamorgany regularnie mieszały nam w głowach.
  • Poznaliśmy mnóóóóstwo wspaniałych osób!
  • O! I przybyło mi ponad 7 tysięcy widzów!

A co najważniejsze:

  • Zebraliśmy ponad 30 tysięcy złotych na budowę Gambijskiego Domu Wolontariusza i świetlicy dla dzieci z Buiby.
  • W szkole w Nafugan zbudowaliśmy plac zabaw – a na nim 8 konstrukcji, z których regularnie będzie korzystać ponad 400 uczniów.
  • Pokazaliśmy dzieciom jak taki plac zbudować, bo przecież brały czynny udział w jego powstawaniu!
  • Nasze kino objazdowe działało w czterech gambijskich placówkach a nam udało się pokazać filmy animowane ponad tysiącom dzieciaków! Niektóre z nich widziały film po raz pierwszy w życiu.
  • Zbudowaliśmy dodatkową huśtawkę dla jednej ze szkół.
  • Dostarczyliśmy do szkół pomoce naukowe, ale też piłki i pluszaki!

To był niesamowity, niezwykły, niepowtarzalny czas. Wart każdej złotówki, każdego euro, dirhama, franka, każdego dalasis. Wart każdej sekundy stresu, przygotowań, nerwów. Wart tego czasu, który mogliśmy poświęcić na „normalne życie”. Ten pomysł wydawał nam się tak nierealny, że po stokroć nierealne wydaje mi się fakt, że jestem już w domu – dotarliśmy tu bezpiecznie i szczęśliwie.

W niespełna trzy miesiące nie tylko spróbowaliśmy wielu nowych rzeczy, ale też przeszliśmy wewnętrzną metamorfozę, która na stałe zmieni nasze podejście do świata. Bardziej doceniamy, więcej rozumiemy, mniej potrzebujemy, mocniej czujemy. Wróciliśmy pewniejsi siebie i swoich możliwości, ale też lepsi. Tak myślę.

Fajnie było.

12 komentarzy

  1. Grazyna

    Dominiko super☺ Śledziłam Waszą wyprawę. Zapewne jak większość obserwatorów czułam jakbym tam była. Powodzenia w dalszych planach. Do zobaczenia na Zajączkowie😍

    Odpowiedz
  2. Nat

    Jakiem aparatem robione zdjęcia ?:)))

    Odpowiedz
    • dodo

      Nikon d5200, obiektyw 18-55mm

      Odpowiedz
  3. Ola

    Dodo jesteś moją największą inspiracją na świecie! Nie dość że zwiedzasz świat to jeszcze pomagasz. Chcialabym być taka jak Ty. Czekam na kolejne podróże i przygody, ściskam mocno ❤️

    Odpowiedz
  4. Ada

    Wspaniała akcja, śledziłam wszystko od początku do końca 😀

    Odpowiedz
  5. Natiia

    A jak udało ci się przekonać celników byście nie musieli płacić łapówki?

    Odpowiedz
    • dodo

      Mówiłam, że po prostu wiem, że podawane przez nich opłaty są nieprawdziwe, nielegalne. Kłóciliśmy się o to. Straszyłam ambasadą i mówiłam, że mamy znajomych w Gambii i znamy prawo. Odpuścili 😉

      Odpowiedz
  6. Marta

    Może dziwnie to zabrzmi, ale jestem z Ciebie dumna. Chcieć to móc. Kobieto, rodaczko. Niesamowita podróż!

    Odpowiedz
  7. Wiksa

    Wierzyłam w was przez cały wyjazd i jestem pod ogromnym wrażeniem!!! 😍

    Odpowiedz
  8. Anonim

    Aż wzruszyłam się czytając to podsumowanie. Piękna przygoda, którą śledziłam na bieżąco od samego początku. Życzę szybkiego odpoczynku i kolejnej podróży!

    Odpowiedz
    • Kasia

      Cudownie się to czyta! Wielkie gratulacje!!!😍

      Odpowiedz
      • Monika

        Brakuje mi tu tylko jednej informacji, którą jeszcze zrobiłaś 👉 „Iii… pozwoliłam moim obserwatorom na przeżywanie tego wszystkiego ze mną ♥️” 😊
        To był świetny czas, a możliwość „podglądania” Ciebie (Was) w tych wszystkich sytuacjach była tak ekscytująca, że każdego dnia z niecierpliwością czekałam na twoje Instastory ☺️

        Odpowiedz

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.